W poszukiwaniu zaginionej kładki
Niedziela, 11 sierpnia 2013
| Komentarze 0
Szczegóły wycieczki:
14.81km
3.00km teren
01:06h
13.46km/h:
Maks. pr.:28.50 km/h
Suma przewyższeń:140 m
Rower:Mystic Shock
Nie mając konkretnego pomysłu na wycieczkę, postanowiłem realizować ideę, że w jeździe na rowerze nie chodzi o to żeby gdzieś dojechać. W składzie ja i Franek spakowaliśmy napoje i ruszyliśmy w trasę bez żadnego celu. Na początek jakąś rozkopaną droga dotarliśmy nad pobliską rzekę. Pooffroudowaliśmy tak aż na Olszyny. Stamtąd pod stadion a następnie w kierunku działek na Pańskiej Górze. Skoro już tam dotarliśmy to postanowiłem sprawdzić co tam na łupkach wierzowskich. Ze dwadzieścia lat tam nie byłem i nawet nie miałem pojęcia że ta czarna łupiąca się przy najmniejszym dotyku skała tak się nazywa i pewnie bym się o tym nie dowiedział gdyby nie drogowskaz, wskazujący atrakcję turystyczną. W tym miejscu zawsze znajdowała się drewniana kładką, którą można było się przedostać na drugą stronę rzeki i dotrzeć do szosy biegnącej do Rzyk (czy tam Rzyków). To co tam znalazłem być może i kładką było ale przeprawa z rowerem i Maluchem w foteliku przez to coś wydała mi się sprawą dość ryzykowną. Zostaliśmy tam więc na parę minut napić się czegoś, połupać łupki itd... W planie wycieczki bez planu było to aby nie wracać tą samą drogą. Plan wycieczki bez planu zakładał też przeprawę przez rzekę w tym miejscu. Dwadzieścia lat temu nieco dalej była też druga drewniana kładka. Udaliśmy się więc w jej kierunku i owszem znaleźliśmy. W prawdzie nie drewniana a obrzydliwą betonową z metalową w zaawansowanym stadium rdzewienia poręczą. No cóż nie ma co wybrzydzać kładka jest, na drugą stronę się przedostać można. Tak oto dotarliśmy do szosy po drugiej stronie rzeki. Ponieważ Franek bawił się jazdą całkiem dobrze zamiast wracać prosto do domu wydłużyliśmy sobie wycieczkę przez Dzielec i Brzezinkę Pamiątkowa fota na łupkach
Stawili się też: