Beskid Targanicki, Żar, Kocierz i spotkanie na szczycie.
Niedziela, 29 września 2013
| Komentarze 10
Szczegóły wycieczki:
66.91km
0.00km teren
03:12h
20.91km/h:
Maks. pr.:69.93 km/h
Suma przewyższeń:1430 m
Rower:Merida Race Lite 903
Pierwotny plan na niedzielę zakładał objechanie dookoła Beskidu Małego - wycieczka ~115km pagórkowata. Natomiast u schyłku września na taką wycieczkę trzeba wybrać się znacznie wcześniej niż o godzinie 14. Dlatego też to się nie udało i pewnie w tym roku już trzeba będzie odpuścić. W zamian zaplanowałem wycieczkę krótszą acz intensywną. Na pierwszy rzut Beskid Tanganicki. Sam dojazd w niezłym tempie, podjazd po ostatniej wycieczce chyba trochę zbagatelizowałem i myślałem że kozacko podjadę a tu dupa, wcale tak łatwo nie poszło. szczycie czas na kurtafona bo temperatura na szczycie w słońcu 11 w ciemnej puszczy zapewne znacznie mniej. W puszczy jeszcze uzupełnienie bidonów bo do przejechania jeszcze ponad 50km. W Międzybrodziu mijam jadącego w przeciwnym kierunku Tomaszku nowego acz mało aktywnego BikeStatowicza to już drugi tydzień jak mijamy się na trasie - pozdrawiam. Przed samym podjazdem robię przystanek trzeba rozebrać kurtkę bo na podjeździe będzie na pewno gorąco. Sam podjazd poszedł gładko wjechałem o minutę szybciej niż ostatnio a zdecydowanie nie dawałem z siebie wszystkiego tu jest jeszcze potencjał żeby urwać trochę czasu. Na górze zimno jak diabli w dodatku wieje co dla spoconego i rozgrzanego nie wróży najlepiej więc szybko dwie foty i spadam na dół.
Żar Na początku powoli na szczęście żar żeby zacząć zjeżdżać trzeba jeszcze trochę podjechać i bardzo dobrze bo na tym krótkim odcinku organizm otrząsną się z szoku termicznego i można było zjeżdżać na luzie już. Na żarze nie było mi dane porobić fotki więc zaległości nadrabiam w Tresnej na zaporze.
stamtad przyjechałem
Zapora w Tresnej - Jezioro Żywieckie Następny w planie jest podjazd na Kocierz jednak mnie siły opuszczają już w Oczkowie. do Jasienicy podjeżdżam chyba wolniej niż na Żar dodatkowo w dolince wieje dość mocno co kończy się odcięciem i w Kocierzu Moszczanickim zaliczam przymusowy postój zjadam ostatnie batony i po ok 10 minutach ruszam dalej. Sam podjazd już zdecydowanie odpuszczam wjeżdżam w tempie dziadkowym. na Wysokości wylotu ulicy Widokowej spotykam Kubę z ekipą w składzie Kuba (k4r3l), Adam (limit), Monika (kosma100) i Tomek (t0mas82), którzy wracali z objazdu po Beskidzie Małym. Do szczytu jedziemy wspólnie. Na szczycie ekipa ekipy się rozdziela Kuba z Tomkiem jadą na Beskid Targanicki lasem ja z racji roweru z pozostałą częścią w dół jadę asfaltem. Na dole żegnamy się ja wracam już do domu Adam i Monika muszą jeszcze pokonać tą piekielną przełęcz
Żar Na początku powoli na szczęście żar żeby zacząć zjeżdżać trzeba jeszcze trochę podjechać i bardzo dobrze bo na tym krótkim odcinku organizm otrząsną się z szoku termicznego i można było zjeżdżać na luzie już. Na żarze nie było mi dane porobić fotki więc zaległości nadrabiam w Tresnej na zaporze.
stamtad przyjechałem
Zapora w Tresnej - Jezioro Żywieckie Następny w planie jest podjazd na Kocierz jednak mnie siły opuszczają już w Oczkowie. do Jasienicy podjeżdżam chyba wolniej niż na Żar dodatkowo w dolince wieje dość mocno co kończy się odcięciem i w Kocierzu Moszczanickim zaliczam przymusowy postój zjadam ostatnie batony i po ok 10 minutach ruszam dalej. Sam podjazd już zdecydowanie odpuszczam wjeżdżam w tempie dziadkowym. na Wysokości wylotu ulicy Widokowej spotykam Kubę z ekipą w składzie Kuba (k4r3l), Adam (limit), Monika (kosma100) i Tomek (t0mas82), którzy wracali z objazdu po Beskidzie Małym. Do szczytu jedziemy wspólnie. Na szczycie ekipa ekipy się rozdziela Kuba z Tomkiem jadą na Beskid Targanicki lasem ja z racji roweru z pozostałą częścią w dół jadę asfaltem. Na dole żegnamy się ja wracam już do domu Adam i Monika muszą jeszcze pokonać tą piekielną przełęczStawili się też:

Beskid Targanicki Wyjazd krótki, ale intensywny po którym jednak został mały niedosyt bo ostatecznie w ciągu całego dnia nie padało
Podziwiamy okoliczności przyrody Kiedy tak zatrzymałem się na zaporze w Porąbce pomyślałem, że może to już czas zrobić sobie ten wstyd i spróbować podjechać na Beskid Targanicki. Jak pomyślałem tak zrobiłem. Przejechałem puszczę ale przed finałowym podjazdem zatrzymałem się jeszcze na pętli na batona. Podjazd pokonałem “na stojaka” było ciężko ale udało się. Na gorze chciałem jeszcze cyknąć jakąś fote ale zanim wygrzebałem telefon dojechał na górę jeszcze jeden szosowiec. Pogadaliśmy chwile okazało się, ze właśnie kończy tą samą pętle co ja no i tak zapomniałem o zrobieniu pamiątkowej foty.
Na zaporze przez chwilę rozważałem powrót przez Wielką Puszczę i Beskid Targanicki ale jakoś ciągle nie mam odwagi nawet na podjazd od strony Puszczy, dlatego więc zamknąłem pętle drogą przez Czaniec. Żeby dokręcić do 50 pojechałem jeszcze przez Brzezinkę ale i tak zabrakło 700m