Blog rowerowy
Wpisy archiwalne w kategorii

Z Frankiem

Dystans całkowity:105.75 km (w terenie 9.50 km; 8.98%)
Czas w ruchu:08:53
Średnia prędkość:11.90 km/h
Maksymalna prędkość:28.50 km/h
Suma podjazdów:304 m
Suma kalorii:433 kcal
Liczba aktywności:9
Średnio na aktywność:11.75 km i 0h 59m
Więcej statystyk

Budowa piaskownicy part II

Szczegóły wycieczki:
14.77km 2.00km teren
01:16h 11.66km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Suma przewyższeń: m
Rower:Mystic Shock
Ponieważ tydzień zapowiadał się z ładną pogodą wypadało dokończyć składanie piaskownicy, które dwa tygodnie temu przerwała nam pogoda. Większość z tego co potrzebne byłą już na działce reszta plus kilka niezbędnych rzeczy jak np coś do jedzenia zmieściła się w plecaku. Musieliśmy jeszcze odebrać klucze od działki w tym celu umówiliśmy sie z Mateuszem moim bratem na stacji PKP w celu ich odebrania. Dojazd do działek opcja przez ul. Wyzwolenia - w pewnym momencie robi się tam tak stromo i jakość nawierzchni jest tak fatalna że pojazdem o tej masie i tak dociążonym tyle nie sposób podjechać więc dlatego kilkadziesiąt metrów trzeba było pchać. Wcześniej przejeżdżając przez kładkę na Olszynach, Syn wypatrzył w rzece oponę tak wstrząsnął nim ten widok, ze jeszcze na drugu dzień słyszałem o tym jak w wodzie leżało kółko. A oto finalny efekt składania piaskownicy.Gotowe
Stawili się też:

Poskładać piaskownicę

Szczegóły wycieczki:
12.38km 2.00km teren
01:00h 12.38km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Suma przewyższeń: m
Rower:Mystic Shock
W sobotę pogoda nie bardzo chciała się zdecydować. Niby ładnie słonecznie a w prognozach opady. Plan mieliśmy taki żeby pojechać do ogródków działkowych na Pańskiej Górze i poskładać w całość zakupioną kilka dni wcześniej piaskownicę dla Franka. Lucyna pojechała samochodem zabierając prowiant, parę worków piasku i narzędzia niezbędne do przedsięwzięcia. Ja i Franek uzbrojeni w dobre humory wybraliśmy rower. Oczywiście kiedy tylko wyszliśmy z domu zaczął padać deszcz jak się okazało chyba tylko nad naszymi głowami bo wszędzie dookoła tylko błękitne obłoki, więc nie wróżyło to długich opadów zanim przygotowałem sprzęt do jazdy było już po deszczu i na najbliższe pół godziny raczej opadów nie przewidywałem. Dotarliśmy na miejsce w niespełna 40 minut całą trasę do udało się zaplanować tak, że na tych niespełna 7km nie minął nas żaden samochód. Kiedy piaskowca byłą już prawie gotowa zaczął padać deszcz więc zdjęcia finalnego produktu nie ma. Z powodu deszczu gwałtownie się ochłodziło nie mówiąc już o tym że było mokro dlatego Franek wrócił do domu samochodem. Ja pozbyłem się też zbędnego balastu z roweru wrzucają do bagażnika wszystko co tylko dało się zdjąć i wróciłem rowerem sam. krajobraz po burzy
droga do...
Stawili się też:

Popracowo z Frankiem

Szczegóły wycieczki:
7.33km 0.00km teren
00:26h 16.92km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Suma przewyższeń: m
Rower:Mystic Shock
Po problemach z kręgosłupem nie ma już śladu. Wybraliśmy się więc z Frankiem na mały objazd po okolicy. To pierwsze fotelikowanie w tym roku bo po niemal idealnej zimie wiosna jakoś nie mogła się rozkręcić. Tym czasem lato nadchodzi wielkimi krokami i sezon fotelikowy należało zainaugurować. Ponieważ gdzieś tam w planach czasowo nie do końca określonych mam zakup roweru MTB 29’’ to starego Mystica postanowiłem przerobić na wycieczkowca montując kilka mało sportowych bajerów.
  1. Fotelik Hamax model sleepy (zakupiony już w zeszłym roku)
  2. torba na kierownicę wszak jadąc z malcem trzeba zabrać zawsze kilka dodatkowego bagażu tzw mapnik Merida H-Bag
  3. Bardzo niesportowa nóżka. Kupiona w zeszłym roku do roweru żony kiedy to nie będąc na bieżąco z techniką w klasie turystycznej zakupiłem nóżkę montowaną na tylnym trójkącie potem dowiedziałem się że rower żony ma na dolnej rurce tuż przy osi ma specjalne otwory do montażu takiego ustrojstwa nie niszcząc lakieru. i tak się opiera
  4. Czasem trzeba się zatrzymać zostawić rower na chwilę. Warto aby potem było czym wrócić do tego celu służy stalowa linka i nikt nie zwinie
  5. Kiedyś obowiązkowe wyposażenie roweru. muszę przyznać, że kilka kilometrów jakie przejechałem z tym bardzo ułatwia jazdę :) lusterko wsteczne
Całość prezentuje się tak:
Mini Transatlantyk
Stawili się też:

Chyba ostatnie fotelikowanie w tym roku

Szczegóły wycieczki:
10.03km 0.50km teren
00:49h 12.28km/h:
Maks. pr.:26.13 km/h
Suma przewyższeń:104 m
Rower:Mystic Shock
Tą niedzielę mieliśmy spędzić z synem tylko sam na sam nie było więc mowy o szybkim pedałowaniu i wspinaniu się pod górkę. Z jednej strony trochę szkoda, bo Dominik wybierał się na Kocierz i była okazja razem coś pokręcić, ale z drugiej strony dobrze bo po wietrznym (nawet bardzo wietrznym) poranku to był na pradę piękny dzień jak na drugą połowę października i można było, chyba już ostatni raz w tym roku zabrać Małego na wycieczkę rowerem. Patrz Synu - tak wygląda krowa. Niedługo to tylko w telewizji takie rzeczy Pokręciliśmy się trochę po okolicznych wioskach. jakiś mostek, odkrywamy nowe trasy Nie planowaliśmy dłuższego pobytu bo wybraliśmy się jeszcze przed obiadem i popołudniową drzemką ot tak, żeby maksymalnie wykorzystać sprzyjającą pogodę, skończyło się jednak drzemką w drodze powrotnej. No i śpimy
Stawili się też:

W poszukiwaniu zaginionej kładki

Szczegóły wycieczki:
14.81km 3.00km teren
01:06h 13.46km/h:
Maks. pr.:28.50 km/h
Suma przewyższeń:140 m
Rower:Mystic Shock
Nie mając konkretnego pomysłu na wycieczkę, postanowiłem realizować ideę, że w jeździe na rowerze nie chodzi o to żeby gdzieś dojechać. W składzie ja i Franek spakowaliśmy napoje i ruszyliśmy w trasę bez żadnego celu. Na początek jakąś rozkopaną droga dotarliśmy nad pobliską rzekę. Pooffroudowaliśmy tak aż na Olszyny. Stamtąd pod stadion a następnie w kierunku działek na Pańskiej Górze. Skoro już tam dotarliśmy to postanowiłem sprawdzić co tam na łupkach wierzowskich. Ze dwadzieścia lat tam nie byłem i nawet nie miałem pojęcia że ta czarna łupiąca się przy najmniejszym dotyku skała tak się nazywa i pewnie bym się o tym nie dowiedział gdyby nie drogowskaz, wskazujący atrakcję turystyczną. W tym miejscu zawsze znajdowała się drewniana kładką, którą można było się przedostać na drugą stronę rzeki i dotrzeć do szosy biegnącej do Rzyk (czy tam Rzyków). To co tam znalazłem być może i kładką było ale przeprawa z rowerem i Maluchem w foteliku przez to coś wydała mi się sprawą dość ryzykowną. Zostaliśmy tam więc na parę minut napić się czegoś, połupać łupki itd... W planie wycieczki bez planu było to aby nie wracać tą samą drogą. Plan wycieczki bez planu zakładał też przeprawę przez rzekę w tym miejscu. Dwadzieścia lat temu nieco dalej była też druga drewniana kładka. Udaliśmy się więc w jej kierunku i owszem znaleźliśmy. W prawdzie nie drewniana a obrzydliwą betonową z metalową w zaawansowanym stadium rdzewienia poręczą. No cóż nie ma co wybrzydzać kładka jest, na drugą stronę się przedostać można. Tak oto dotarliśmy do szosy po drugiej stronie rzeki. Ponieważ Franek bawił się jazdą całkiem dobrze zamiast wracać prosto do domu wydłużyliśmy sobie wycieczkę przez Dzielec i Brzezinkę Pamiątkowa fota na łupkach
Stawili się też:

Wzdółż wybrzeża - na zachód od Mrzeżyna

Szczegóły wycieczki:
20.13km 0.00km teren
01:45h 11.50km/h:
Maks. pr.:18.81 km/h
Suma przewyższeń: m
Rower:Mystic Shock
Jedną z planowanych wycieczek nad morzem była rodzinna wycieczka do Niechorza na latarnię morską. Jakoś tak wyszło, paradoksalnie z powodu ładnej pogody, że ostatecznie wycieczka nie doszła do skutku. Udało się za to zrobić mały rekonesans tej trasy.Zakładam buty i jadę Na wywczasie byli z nami też znajomi, w tym zapalony biegacz, maratończyk Oskar. Przyjechał pociągiem, więc bez własnego roweru a że też miał ochotę z nami pojechać pożyczył rower od obozowego ratownika. W takim nieco poszerzonym składzie (Ja, Franek, Lucyna i Oskar) pojechaliśmy na zachód od Mrzeżyna drogą która owszem na mapie jest ale jej stan, przejezdność (tereny wojskowe) była raczej niewiadomą. Ku mojemu zdziwieniu za mostem na Redze zaczyna się ścieżka rowerowa, droga wzdłuż może i nie jest zbyt często uczęszczana bo dla samochodów jest ślepą ulicą, ale rowerem po niej ciężkoby jechać bo wyłożona jest grubym brukiem dlatego, Dzięki Ci Panie (Wojewodo, Starosto) za tę ścieżkę.Oskar na pożyczonym rowerze Uzupełnianie płynów - ważna rzeczJak mówi mapa tej utwardzonej ścieżki jest 2,5 km potem ścieżka skręca w lewo i zaczyna się bity szlak rowerowy, szeroka leśna ścieżka bez wystających korzeni i tego typu niespodzianek, więc również przyjemna pod warunkiem, że nie jedzie się na szosowych oponach. Na początku tej ścieżki robimy przystanek, żeby zorientować się w sytuacji gdzie jesteśmy i co robimy dalej tu właśnie przychodzi z pomocą wspomniana wcześniej mapa.Trasa rowerowa Mrzeżyno - Pogorzelica Tato! Ty też zdejmij kaskPo krótkim odpoczynku zdecydowaliśmy się dojechać do miejsca oznaczonego jako “punkt widokowy” czyli jeszcze ok 2,6 km. Jak się okazało ścieżka zmienia swoją nawierzchnię jeszcze kilka razy. Odcinek zielony to leśna ścieżka, fioletowy do pierwszego zakrętu to równo ułożone płyty betonowe, miedzy pierwszym a drugim zakrętem to znowu leśna ścieżka ale od drugiego do puntu widokowego to już niestety ten bruk który był na początku. Tu jedzie się zdecydowanie najgorzej. Żeby nie wytrząść Malca, którego wiozę z tyłu starałem się jechać samym brzegiem tam gdzie piach powchodził w szczeliny niczym kolarze w Paris - Roubaix. Punkt widokowy dość znacznie odbiega krajobrazem od tego co przestawia mapa. Przede wszystkim dlatego, że znajduje się ma klifie. Punkt widokowy Gdy przyszedł czas powrotu, Franek zbyt dobrze się bawił aby chciał wsiadać spowrotem do fotelika. ostatecznie jednak dał się przekonać. W drodze powrotnej jednak trochę znużyła go wycieczka gdyż uciął sobie drzemkę.
Stawili się też:

Powrzucać kamienie do wody

Szczegóły wycieczki:
11.30km 0.00km teren
01:01h 11.11km/h:
Maks. pr.:22.50 km/h
Suma przewyższeń: m
Rower:Mystic Shock
Po tygodniu ciągłych opadów w reszcie jakaś znośna pogoda i to mimo weekendu (co jest dość niezwykłe ostatnio). Nie można było zmarnować takiej okazji, więc po obiedzie stwierdziliśmy z Frankiem, że chyba trzeba wybrać się na małą wycieczkę. kiedy już mięliśmy wychodzić, do domu wróciła Lucyna i stwierdziła, że Ona tez z nami jedzie. Oczywiście opóźniło to znacznie nasze plany. Plan zakładał, że pojedziemy do Rzyk (a może Rzyków) nad rzekę w okolice skałki, której już prawie nie widać tam pobawić się trochę i wrócić do domu. Plan został wykonany w 90% bo owszem dojechaliśmy na miejsce bawiliśmy się przednio wrzucając kamienie do wody. To niesamowite ile śmiechu i radości może sprawić tak prosta czynność 15 miesięcznemu brzdącowi. Zabawa była na tyle przednia, że Franek ani myślał wsiadać spowrotem do fotelika. Dopiero obietnica, że jedziemy zobaczyć traktor, który gdzieś tam było słychać przekonała go do zmiany zdania.
Parę fot z wycieczki
Lans na moście :DW końcu ktoś musi opiekować się sprzętemNa koniec łyk wody z bidonu
Stawili się też:

Dzień taty z synem w foteliku

Szczegóły wycieczki:
10.00km 2.00km teren
01:00h 10.00km/h:
Maks. pr.:18.00 km/h
Suma przewyższeń: 60 m
Rower:Mystic Shock
Jako, że to dzień taty to dziś ugraliśmy trochę aktywności w taty stylu. Mamę wysłaliśmy na szopingi a sami zjadłszy pożywne śniadanie, nasmarowawszy się kremem z filtrem, spakowaliśmy herbatkę i banana (a jakże) ruszyliśmy przed siebie. Cel był nieważny, byleby zabawa była dobra. Tym sposobem ruszyliśmy w górę w stronę Brzezinki potem Targanic, małemu tak się podobało, że zaczął przysypiać co najwyraźniej starał się przede mną ukryć, bo kiedy zatrzymywałem się, żeby dać mu dokończyć drzemkę ten z ożywieniem komentował okoliczności.
Wcale nie zasypiam!Tym oto sposobem dotarliśmy nad rzekę gdzie o dziwo w gorące niedzielne południe nie było prawie nikogo. Pewnie całe miasto i okoliczne wsie przygotowywały się do wieczornego koncertu zespołu Kombi :D.
Tato! rower się przewrócił
Po krótkiej zabawie nad rzeką wróciliśmy do domu na zasłużony obiad, który musieliśmy sobie zrobić sami - wszak Luśkę wysłaliśmy na zakupy.
Po powrocie oczywiście mechanik sprawdził czy rower jest w porządku
Wszystko gra! możemy jechać na kolejną wycieczkę
Stawili się też:

Fotelikowa Inałguracja

Szczegóły wycieczki:
5.00km 0.00km teren
00:30h 10.00km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Suma przewyższeń: m
Rower:Mystic Shock
Zapracowanemu Tacie wreszcie udało się wybrać na małą przejażdżkę rowerem. Oczywiście nie mogło się obyć bez zabrania ze sobą Pociechy. Pełen obaw czy, aby żywe złoto, które dopiero co nauczyło się chodzić i w wykorzystuje te nowe umiejętności w każdej nadarzającej się chwili zechce grzecznie usiąść w foteliku o zakładaniu kasku nie wspominając. Ku mojemu zdziwieniu i zachwyceniu wszystko poszło świetnie. Na początek krótka runda niedaleko od domu, żeby sprawdzić czy ta zabawa jest dla Franka fajna i czy ja sobie radzę. Mały wyglądał na zadowolonego Tata też :) choć muszę jeszcze dopracować jazdę z brzdącem. Myślę że następnym razem może jakaś trochę większa wycieczka.

Foty? są i foty a jakże:


(Szczegółów wycieczki nie ma - brak baterii w liczniku)
Stawili się też: