Blog rowerowy
Wpisy archiwalne w miesiącu

Styczeń, 2014

Dystans całkowity:109.65 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:04:42
Średnia prędkość:23.33 km/h
Maksymalna prędkość:69.16 km/h
Suma podjazdów:1761 m
Suma kalorii:4869 kcal
Liczba aktywności:2
Średnio na aktywność:54.83 km i 2h 21m
Więcej statystyk

Kocierz i Beskid Targanicki w środku... zimy

Szczegóły wycieczki:
62.41km 0.00km teren
02:42h 23.11km/h:
Maks. pr.:69.16 km/h
Suma przewyższeń:990 m
Weekend miał raczej być raczej terenowy ale w tygodniu Dominik wyszedł z propozycją pojechania na Kocierz na który wybieramy się wspólnie parę lat ale w ostatnim miesiącu temat żywo powrócił a okazji nie można było przepuścić. Żeby maksymalnie wykorzystać zaproponowałem wariant od strony Żywca, mniej lubiany przeze mnie, ale i tam trzeba też czasem pojeździć. Nie chcąc się spóźnić jak ostatnio wyszedłem trochę wcześniej. Czas ten jednak pochłonęła mi pompka. Ciśnienie w oponie ważna sprawa a tu fuckup po ostatnim pompowaniu Mystica zawór w pompce nie daje się odkręcić i przestawić na presta. W końcu skapitulował a ja na miejsce zbiórki dotarłem 5 minut przed czasem, ale i tak drugi (z innego punktu widzenia ostatni). Po nieco ponad godzinie meldujemy się na szczycie przełęczy. Posiłek przed kolejnym podjazdem
i coś do picia
Dalsza droga to podjazd na Beskid Targanicki przyznam, że dawno mnie ten krótki odcinek tak nie zmęczył na dodatek na mokrej nawierzchni w najtrudniejszym punkcie zaliczyłem poślizg tylnego koła przy dwóch obrotach jeszcze jeden a pewnie bym spadł z roweru i pchał aż do wypłaszczenia. Ostatecznie udało się jednak podjechać. W Porąbce rozjechaliśmy się każdy w swoją stronę


Stawili się też:

Zrobić kreskę na wykresie

Szczegóły wycieczki:
47.24km 0.00km teren
02:00h 23.62km/h:
Maks. pr.:58.30 km/h
Suma przewyższeń:771 m
Tak się zwykle układama sytuacja osobisto-zawodowo-mieszkaniowa, że co drugi rok był dla mnie martwy jeśli chodzi o jazdę na rowerze, ale nie tym razem. I nie jest to żadne noworoczne postanowienie, nie zakładam żadnego dystansu, jaki zamierzam pokonać ale fajnie byłoby w końcu przejechać parę tras od lat planowanych, czy wrócić tam gdzie dawno mnie nie było. Na początek jednak trasa zgrana jak “Stairway to Heaven” ale i tak samo dobra. Urlop nieubłaganie dobiega końca, więc spieszę się go kochać póki jest. Czwartkowe przedpoudnie. Mystic jeszcze nie umyty po sylwestrowym offroudzie smutnie patrzy, ale dziś to nie jego kolej. Nie wiedziałem jeszcze czy uda mi się przejechać to co zakłądałem czy może na szczycie Przełęczy Kocierskiej zechcę jednak zawrócić. Podjazd szedł gładko, fakt jechałem na niego powoli zupełnie się nie spiesząc ale i też nie czując jakiegoś oporu, nie, jechało się lekko ze sporym zapasem sił. na szczycie zameldowałem się tylko z 2 minutową stratą do najlepszego czasu w 2013r (poprzednio spóźniłem się 5 minut). Skoro tak fajnie się jedzie to szkoda zawracać. więc pętla przez Międzybrodzie stałą się faktem.
Trochę śniegu
Jak widać jeszcze gdzieniegdzie trochę śniegu zostało. Dość to nietypowy widok w tym roku
Moje ulubione miejsce widokowe
i lans na koniec
I tym oto sposobem na wykresie rocznym mam pierwszą kreskę
Stawili się też: