Blog rowerowy
Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2014

Dystans całkowity:88.69 km (w terenie 2.00 km; 2.26%)
Czas w ruchu:04:57
Średnia prędkość:17.92 km/h
Maksymalna prędkość:73.36 km/h
Suma podjazdów:1370 m
Suma kalorii:2888 kcal
Liczba aktywności:3
Średnio na aktywność:29.56 km i 1h 39m
Więcej statystyk

Zamiast głosować poszedłem pedałować - krótka opowieść o butowaniu pod Beskid Targanicki

Szczegóły wycieczki:
68.98km 0.00km teren
03:31h 19.62km/h:
Maks. pr.:73.36 km/h
Suma przewyższeń:1370 m
No i przyszedł czas żeby pojeździć też coś na szosie bo już prawie dwa miesiące jak rower stoi nieużywany. Po awarii kręgosłupa nie ma już śladu więc można już siadać na rower. Na niedzielę umówiłem się z kolegą z pracy. Próżno bowiem szukać takich pagórków jak na Podbeskidziu w okolicach Krakowa gdzie mieszka czy Chrzanowa skąd pochodzi. Dla mnie, jak na sporą przerwę w kręceniu plan dość ambitny jak się później okazało zbyt ambitny. Kocierz, Żar, Beskid Targanicki - dla mnie klasyka, dla Piotrka zupełna nowość. Już w piątek przywiozłem jego rower z Krakowa do siebie żeby uprościć nieco logistykę przedsięwzięcia. Pod domem okazało się, że zupełnie nie powietrza w przednim kole, nic to zadzwoniłem, powiedziałem jak sprawy się mają i niczym dobry kolega wymieniłem dętkę tą zapasową która miał w torebce pod siodełkiem. Start niedziela 8 rano. Miało być do 20 stopni i bez słońca czyli wg mnie idealnie. Pogoda nico jednak rozminęła się z prognozą bo kiedy już przejechaliśmy na druga stronę Przełęczy Kocierskiej zaczęła się lampa i tak było już przez cały czas. Już na początku pierwszego podjazdu czułem, że to nie będzie mój dobry dzień. Piotrek pojechał przodem ja swoim tempem kulałem się na górę. Wyprzedziłem w prawdzie po drodze paru śmiałków a i czasy miewałem gorsze w tym roku kosztowało mnie to jednak znacznie więcej wysiłku niż powinno. Z Żarem rzecz miała się podobnie wykręciłem chyba najgorszy czas ever. Na górze zamarudziliśmy trochę.
Piotr na Żarze pierwszy raz w życiu
i ja po raz n-ty
A na zjeździe (podjeździe też) takie niespodzianki
Na zjeździe Piotrek zaliczył mały fuck-up.
guuuma!
Jako że swoją dętkę zużył jeszcze przed startem moją w drodze to dalej jechał już bardzo ostrożnie.
piechotą - grunt to gumy nie złapać

most zamknęli ale kilkaset metrów można skrócić
Na koniec jeszcze ostatni podjazd - Beskid Targanicki pozajeżdżałem tam milion razy i tym razem po raz pierwszy przegrałem. Nie dało się po prostu się nie dało ostatnie 150m musiałem rower pchać na górę
Stawili się też:

Poskładać piaskownicę

Szczegóły wycieczki:
12.38km 2.00km teren
01:00h 12.38km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Suma przewyższeń: m
Rower:Mystic Shock
W sobotę pogoda nie bardzo chciała się zdecydować. Niby ładnie słonecznie a w prognozach opady. Plan mieliśmy taki żeby pojechać do ogródków działkowych na Pańskiej Górze i poskładać w całość zakupioną kilka dni wcześniej piaskownicę dla Franka. Lucyna pojechała samochodem zabierając prowiant, parę worków piasku i narzędzia niezbędne do przedsięwzięcia. Ja i Franek uzbrojeni w dobre humory wybraliśmy rower. Oczywiście kiedy tylko wyszliśmy z domu zaczął padać deszcz jak się okazało chyba tylko nad naszymi głowami bo wszędzie dookoła tylko błękitne obłoki, więc nie wróżyło to długich opadów zanim przygotowałem sprzęt do jazdy było już po deszczu i na najbliższe pół godziny raczej opadów nie przewidywałem. Dotarliśmy na miejsce w niespełna 40 minut całą trasę do udało się zaplanować tak, że na tych niespełna 7km nie minął nas żaden samochód. Kiedy piaskowca byłą już prawie gotowa zaczął padać deszcz więc zdjęcia finalnego produktu nie ma. Z powodu deszczu gwałtownie się ochłodziło nie mówiąc już o tym że było mokro dlatego Franek wrócił do domu samochodem. Ja pozbyłem się też zbędnego balastu z roweru wrzucają do bagażnika wszystko co tylko dało się zdjąć i wróciłem rowerem sam. krajobraz po burzy
droga do...
Stawili się też:

Popracowo z Frankiem

Szczegóły wycieczki:
7.33km 0.00km teren
00:26h 16.92km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Suma przewyższeń: m
Rower:Mystic Shock
Po problemach z kręgosłupem nie ma już śladu. Wybraliśmy się więc z Frankiem na mały objazd po okolicy. To pierwsze fotelikowanie w tym roku bo po niemal idealnej zimie wiosna jakoś nie mogła się rozkręcić. Tym czasem lato nadchodzi wielkimi krokami i sezon fotelikowy należało zainaugurować. Ponieważ gdzieś tam w planach czasowo nie do końca określonych mam zakup roweru MTB 29’’ to starego Mystica postanowiłem przerobić na wycieczkowca montując kilka mało sportowych bajerów.
  1. Fotelik Hamax model sleepy (zakupiony już w zeszłym roku)
  2. torba na kierownicę wszak jadąc z malcem trzeba zabrać zawsze kilka dodatkowego bagażu tzw mapnik Merida H-Bag
  3. Bardzo niesportowa nóżka. Kupiona w zeszłym roku do roweru żony kiedy to nie będąc na bieżąco z techniką w klasie turystycznej zakupiłem nóżkę montowaną na tylnym trójkącie potem dowiedziałem się że rower żony ma na dolnej rurce tuż przy osi ma specjalne otwory do montażu takiego ustrojstwa nie niszcząc lakieru. i tak się opiera
  4. Czasem trzeba się zatrzymać zostawić rower na chwilę. Warto aby potem było czym wrócić do tego celu służy stalowa linka i nikt nie zwinie
  5. Kiedyś obowiązkowe wyposażenie roweru. muszę przyznać, że kilka kilometrów jakie przejechałem z tym bardzo ułatwia jazdę :) lusterko wsteczne
Całość prezentuje się tak:
Mini Transatlantyk
Stawili się też: