Blog rowerowy
Wpisy archiwalne w kategorii

Z Luśką

Dystans całkowity:73.93 km (w terenie 6.00 km; 8.12%)
Czas w ruchu:06:26
Średnia prędkość:11.49 km/h
Maksymalna prędkość:22.50 km/h
Suma podjazdów:130 m
Liczba aktywności:6
Średnio na aktywność:12.32 km i 1h 04m
Więcej statystyk

Wzdółż wybrzeża - na zachód od Mrzeżyna

Szczegóły wycieczki:
20.13km 0.00km teren
01:45h 11.50km/h:
Maks. pr.:18.81 km/h
Suma przewyższeń: m
Rower:Mystic Shock
Jedną z planowanych wycieczek nad morzem była rodzinna wycieczka do Niechorza na latarnię morską. Jakoś tak wyszło, paradoksalnie z powodu ładnej pogody, że ostatecznie wycieczka nie doszła do skutku. Udało się za to zrobić mały rekonesans tej trasy.Zakładam buty i jadę Na wywczasie byli z nami też znajomi, w tym zapalony biegacz, maratończyk Oskar. Przyjechał pociągiem, więc bez własnego roweru a że też miał ochotę z nami pojechać pożyczył rower od obozowego ratownika. W takim nieco poszerzonym składzie (Ja, Franek, Lucyna i Oskar) pojechaliśmy na zachód od Mrzeżyna drogą która owszem na mapie jest ale jej stan, przejezdność (tereny wojskowe) była raczej niewiadomą. Ku mojemu zdziwieniu za mostem na Redze zaczyna się ścieżka rowerowa, droga wzdłuż może i nie jest zbyt często uczęszczana bo dla samochodów jest ślepą ulicą, ale rowerem po niej ciężkoby jechać bo wyłożona jest grubym brukiem dlatego, Dzięki Ci Panie (Wojewodo, Starosto) za tę ścieżkę.Oskar na pożyczonym rowerze Uzupełnianie płynów - ważna rzeczJak mówi mapa tej utwardzonej ścieżki jest 2,5 km potem ścieżka skręca w lewo i zaczyna się bity szlak rowerowy, szeroka leśna ścieżka bez wystających korzeni i tego typu niespodzianek, więc również przyjemna pod warunkiem, że nie jedzie się na szosowych oponach. Na początku tej ścieżki robimy przystanek, żeby zorientować się w sytuacji gdzie jesteśmy i co robimy dalej tu właśnie przychodzi z pomocą wspomniana wcześniej mapa.Trasa rowerowa Mrzeżyno - Pogorzelica Tato! Ty też zdejmij kaskPo krótkim odpoczynku zdecydowaliśmy się dojechać do miejsca oznaczonego jako “punkt widokowy” czyli jeszcze ok 2,6 km. Jak się okazało ścieżka zmienia swoją nawierzchnię jeszcze kilka razy. Odcinek zielony to leśna ścieżka, fioletowy do pierwszego zakrętu to równo ułożone płyty betonowe, miedzy pierwszym a drugim zakrętem to znowu leśna ścieżka ale od drugiego do puntu widokowego to już niestety ten bruk który był na początku. Tu jedzie się zdecydowanie najgorzej. Żeby nie wytrząść Malca, którego wiozę z tyłu starałem się jechać samym brzegiem tam gdzie piach powchodził w szczeliny niczym kolarze w Paris - Roubaix. Punkt widokowy dość znacznie odbiega krajobrazem od tego co przestawia mapa. Przede wszystkim dlatego, że znajduje się ma klifie. Punkt widokowy Gdy przyszedł czas powrotu, Franek zbyt dobrze się bawił aby chciał wsiadać spowrotem do fotelika. ostatecznie jednak dał się przekonać. W drodze powrotnej jednak trochę znużyła go wycieczka gdyż uciął sobie drzemkę.
Stawili się też:

Powrzucać kamienie do wody

Szczegóły wycieczki:
11.30km 0.00km teren
01:01h 11.11km/h:
Maks. pr.:22.50 km/h
Suma przewyższeń: m
Rower:Mystic Shock
Po tygodniu ciągłych opadów w reszcie jakaś znośna pogoda i to mimo weekendu (co jest dość niezwykłe ostatnio). Nie można było zmarnować takiej okazji, więc po obiedzie stwierdziliśmy z Frankiem, że chyba trzeba wybrać się na małą wycieczkę. kiedy już mięliśmy wychodzić, do domu wróciła Lucyna i stwierdziła, że Ona tez z nami jedzie. Oczywiście opóźniło to znacznie nasze plany. Plan zakładał, że pojedziemy do Rzyk (a może Rzyków) nad rzekę w okolice skałki, której już prawie nie widać tam pobawić się trochę i wrócić do domu. Plan został wykonany w 90% bo owszem dojechaliśmy na miejsce bawiliśmy się przednio wrzucając kamienie do wody. To niesamowite ile śmiechu i radości może sprawić tak prosta czynność 15 miesięcznemu brzdącowi. Zabawa była na tyle przednia, że Franek ani myślał wsiadać spowrotem do fotelika. Dopiero obietnica, że jedziemy zobaczyć traktor, który gdzieś tam było słychać przekonała go do zmiany zdania.
Parę fot z wycieczki
Lans na moście :DW końcu ktoś musi opiekować się sprzętemNa koniec łyk wody z bidonu
Stawili się też:

Fotelikowa Inałguracja

Szczegóły wycieczki:
5.00km 0.00km teren
00:30h 10.00km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Suma przewyższeń: m
Rower:Mystic Shock
Zapracowanemu Tacie wreszcie udało się wybrać na małą przejażdżkę rowerem. Oczywiście nie mogło się obyć bez zabrania ze sobą Pociechy. Pełen obaw czy, aby żywe złoto, które dopiero co nauczyło się chodzić i w wykorzystuje te nowe umiejętności w każdej nadarzającej się chwili zechce grzecznie usiąść w foteliku o zakładaniu kasku nie wspominając. Ku mojemu zdziwieniu i zachwyceniu wszystko poszło świetnie. Na początek krótka runda niedaleko od domu, żeby sprawdzić czy ta zabawa jest dla Franka fajna i czy ja sobie radzę. Mały wyglądał na zadowolonego Tata też :) choć muszę jeszcze dopracować jazdę z brzdącem. Myślę że następnym razem może jakaś trochę większa wycieczka.

Foty? są i foty a jakże:


(Szczegółów wycieczki nie ma - brak baterii w liczniku)
Stawili się też:

Jak utopić się w błocie w upalny dzień? - posłuchaj rad mamusi

Szczegóły wycieczki:
9.80km 2.00km teren
00:48h 12.25km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Suma przewyższeń: m
Rower:Mystic Shock
Zmiana opon bo tym razem jedziemy spalić trochę drzewa i upiec kilka kiełbas tam gdzie szosa nie dociera. Początek jak podczas poprzedniej wycieczki na działkę. Na samych już działkach za "dobrą radą" pojechaliśmy nieco inaczej topiąc się w błocie. Powrót nieco inaczej ulica Podgórską, Kilińskiego, Mostową, sadowa itd… Oczywiście czyszczenie rowerów po tym wszystkim przypadło w udziale właśnie mi
Stawili się też:

Niedzielne grillowanie i wspomnień garść

Szczegóły wycieczki:
11.90km 2.00km teren
01:03h 11.33km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Suma przewyższeń:130 m
Rower:Mystic Shock
W niedzielę dostaliśmy zaproszenie na rodzinne grillowanie w ogródkach działkowych. Pogoda w prawdzie niepewna, ale pojechaliśmy tam rowerami. Ustaliwszy najmniej ruchliwy i najłagodniejszy (a nie było łatwo) wariant pojechaliśmy na Pańską Górę trasą przez ulicę Tkacką dalej przez olszyny obok stadionu i Źródła Kościuszki i na górę już przez same ogródki. Tutaj duże brawa dla Luśki ze udało się jej podjechać cały ten odcinek, który wcale łatwy nie jest.

Pamiętam jak kilkanaście lat temu w wakacje niemal codziennie jeździłem alejką od Źródła Kościuszki do ogródków działkowych na chyba jednym z pierwszych w Andrychowie rowerów przypominających rowery MTB, skracając sobie drogę z osiedla do Zagórnika gdzie mieszka moja Babcia.

Rower o nazwie Highway Star ze 25 kilo stali węglowej, damska rama, dwie tarcze z przodu z czego duża na pewno ponad 50 zębów z tyłu wolnobieg z koronką 6 rzędową, hamulce typu cantilever. Na początku posiadał nawet dwa światełka zasilane a jakże – z dynama. Do tego dwa błotniki: tylny zakrywający górną połowę obwodu koła, przedni ok. 1/4 . Zbędny balast został w końcu zdjęty bo przeszkadzał w jeździe terenowej a rower ten dwukrotnie zdobył Leskowiec. Ten biało – różowy rower kupiła dla siebie moja mama, ale zupełnie nie ogarniała ani przerzutek ani braku kontry ani wtedy nietypowej pozycji na rowerze wiec przez zasiedzenie stał się mój zastępując kultowy składak Wigry 3.
Wracając do wycieczki: w drodze powrotnej złapał nas deszcz, który przeczekaliśmy pod zadaszeniem sklepu. Ponieważ przy domu okazało się że trochę brakuje aby wycieczka miała 10 km zrobiliśmy jeszcze rundę na Brzezinkę
Stawili się też:

Kręcimy z Luśką

Szczegóły wycieczki:
15.80km 2.00km teren
01:19h 12.00km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Suma przewyższeń: m
Rower:Mystic Shock
Jakiś czas temu udało mi się namówić partnerkę na zakup roweru. W sumie również uważała to za niezły pomysł wiec w zeszłym tygodniu udało się zakup uskutecznić. Luśka kryterium miała jedno - rower ma być ładny. Ja miałem taki właśnie ładny, na miarę potrzeb i w przystępnej cenie rower znaleźć. Jako że będą to raczej rekreacyjne wycieczki a nie sportowa jazda a i wygląd wybranego przeze mnie roweru został zaakceptowany przedmiotem zakupu stałą się Merida Juliet 20-MD
Uaha rowery dwa w mieszkaniu stały
W niedzielę korzystając z ładnej pogody udało się zwodować meridę w dziewiczy rejs. Chcąc unikać ruchu samochodów wybrałem drogę prowadzącą częściowo przez las, co wymagało ode mnie zmiany opon w Mysticu. Początkowo było trochę narzekania, że pokrzywy, że zarośla, ale później dzielnie dawała sobie radę na nie kaprysząc nawet na całkiem sporą górkę na którą trzeba było podjechać a nawet podprowadzić.
mapka:
Stawili się też: