Blog rowerowy

Czasówka

Szczegóły wycieczki:
50.06km 0.00km teren
01:54h 26.35km/h:
Maks. pr.:63.07 km/h
Suma przewyższeń:361 m
Kolejny dzień i znów rower, jak za dawnych czasów. Tym razem na prawie płasko. Prawie bo w tych okolicach ciężko znaleźć płaski odcinek. Wyjechałem z zamiarem przejechania 31km przez godzinę od zjazdu w ulicę Batorego. Noga jednak się nie kręciła zbyt dobrze a tyłek odczuwał jeszcze trasę z poprzedniego dnia (gacie bez wkładki to zło, zwłaszcza na szosówce) i moją godzinną jazdę na czas zamknąłem wynikiem 29,83km. sweet fotka w lustrze
Stawili się też:

Klasyk kocierki

Szczegóły wycieczki:
47.30km 0.00km teren
02:01h 23.45km/h:
Maks. pr.:59.43 km/h
Suma przewyższeń:771 m
Luty - teoretycznie miesiąc w roku tymczasem temperatura 11 stopni. Lepszej zimy nie można było sobie wymarzyć. Gdzie tu jechać? no gdzie jakiś podjazd może, może Kocierz, a może dwa razy, a może jednak dookoła, tak dookoła, bo tylko raz trzeba robić zabiegi ubraniowe. Klasyk uczęszczany przeze mnie do znudzenia ale dysponując ograniczonym czasem jest wręcz idealny. Jest podjazd, jest szybko, są kilometry, są widoki, jest pętla (nie lubię powrotów ta samą drogą) nic tylko jeździć przełęcz
Stawili się też:

Kocierz i Beskid Targanicki w środku... zimy

Szczegóły wycieczki:
62.41km 0.00km teren
02:42h 23.11km/h:
Maks. pr.:69.16 km/h
Suma przewyższeń:990 m
Weekend miał raczej być raczej terenowy ale w tygodniu Dominik wyszedł z propozycją pojechania na Kocierz na który wybieramy się wspólnie parę lat ale w ostatnim miesiącu temat żywo powrócił a okazji nie można było przepuścić. Żeby maksymalnie wykorzystać zaproponowałem wariant od strony Żywca, mniej lubiany przeze mnie, ale i tam trzeba też czasem pojeździć. Nie chcąc się spóźnić jak ostatnio wyszedłem trochę wcześniej. Czas ten jednak pochłonęła mi pompka. Ciśnienie w oponie ważna sprawa a tu fuckup po ostatnim pompowaniu Mystica zawór w pompce nie daje się odkręcić i przestawić na presta. W końcu skapitulował a ja na miejsce zbiórki dotarłem 5 minut przed czasem, ale i tak drugi (z innego punktu widzenia ostatni). Po nieco ponad godzinie meldujemy się na szczycie przełęczy. Posiłek przed kolejnym podjazdem
i coś do picia
Dalsza droga to podjazd na Beskid Targanicki przyznam, że dawno mnie ten krótki odcinek tak nie zmęczył na dodatek na mokrej nawierzchni w najtrudniejszym punkcie zaliczyłem poślizg tylnego koła przy dwóch obrotach jeszcze jeden a pewnie bym spadł z roweru i pchał aż do wypłaszczenia. Ostatecznie udało się jednak podjechać. W Porąbce rozjechaliśmy się każdy w swoją stronę


Stawili się też:

Zrobić kreskę na wykresie

Szczegóły wycieczki:
47.24km 0.00km teren
02:00h 23.62km/h:
Maks. pr.:58.30 km/h
Suma przewyższeń:771 m
Tak się zwykle układama sytuacja osobisto-zawodowo-mieszkaniowa, że co drugi rok był dla mnie martwy jeśli chodzi o jazdę na rowerze, ale nie tym razem. I nie jest to żadne noworoczne postanowienie, nie zakładam żadnego dystansu, jaki zamierzam pokonać ale fajnie byłoby w końcu przejechać parę tras od lat planowanych, czy wrócić tam gdzie dawno mnie nie było. Na początek jednak trasa zgrana jak “Stairway to Heaven” ale i tak samo dobra. Urlop nieubłaganie dobiega końca, więc spieszę się go kochać póki jest. Czwartkowe przedpoudnie. Mystic jeszcze nie umyty po sylwestrowym offroudzie smutnie patrzy, ale dziś to nie jego kolej. Nie wiedziałem jeszcze czy uda mi się przejechać to co zakłądałem czy może na szczycie Przełęczy Kocierskiej zechcę jednak zawrócić. Podjazd szedł gładko, fakt jechałem na niego powoli zupełnie się nie spiesząc ale i też nie czując jakiegoś oporu, nie, jechało się lekko ze sporym zapasem sił. na szczycie zameldowałem się tylko z 2 minutową stratą do najlepszego czasu w 2013r (poprzednio spóźniłem się 5 minut). Skoro tak fajnie się jedzie to szkoda zawracać. więc pętla przez Międzybrodzie stałą się faktem.
Trochę śniegu
Jak widać jeszcze gdzieniegdzie trochę śniegu zostało. Dość to nietypowy widok w tym roku
Moje ulubione miejsce widokowe
i lans na koniec
I tym oto sposobem na wykresie rocznym mam pierwszą kreskę
Stawili się też:

Terenowo na zakończenie roku

Szczegóły wycieczki:
20.04km 10.00km teren
01:22h 14.66km/h:
Maks. pr.:57.75 km/h
Suma przewyższeń:350 m
Rower:Mystic Shock
Generalnie ostatnim wyjazdem w tym roku miała być jakaś wczorajsza (poniedziałkowa) wycieczka szosowa. Niestety samodzielna naprawa lusterka w samochodzie pochłonęła mi na tyle czasu, że już nie było specjalnie sensu nigdzie się wybierać. Przełożyłem wycieczkę na sylwestrowe przedpołudnie. w nocy i nad ranem trzymał lekki mróz dlatego pomyślałem, że może tym razem zmienię rower i poszukam trochę błota i kamieni. Czas więc obudzić śpiocha.
Pobudka
raptem 500 km na szosie i już dziwnie mi wsiąść na grubasa.Trasa może i nie specjalnie wymagająca ale nie trzeba wjeżdżać wysoko żeby podziwiać ciekawe widoki. Droga Świętego Jakuba
Gdzieś na szlaku.
Przełęcz polityczna

Plan zakładał przejechanie min 20km i oto co mi wyszło bez obliczania czy dokręcania Równe 20
I tak oto kończy się rok dla mnie z marnym dystansem 800 km ale to i tak nieźle zwłaszcza ze prawie 600 zrobione od września.
Szczęśliwego nowego sezonu wszystkim
Stawili się też:

Poświąteczne spalanie kalorii na Żarze

Szczegóły wycieczki:
52.16km 0.00km teren
02:21h 22.20km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Suma przewyższeń:708 m

W sobotę Dominik rzucił pomysłem wyjazdu na Żar. Ja byłem jak najbardziej na “tak”. Umówiliśmy się na 9 rano w Międzybrodziu jak dla mnie trochę wcześnie ale udało mi się punktualnie pozbierać (choć niepunktualnie dojechać). W nocy dość mocno wiało, Dominik nawet zastanawiał się czy jest sens jechać, ale rano było już znacznie spokojniej. W ogóle pogoda w tym roku w grudniu przypomina raczej marzec albo i kwiecień wiatr halny który wieje od kilku dni w prawdzie przynosi w prawdzie wysoką temperaturę i ładną pogodę ale i uprzykrza jazdę rowerzystom mnie w niedziele do tego stopnia, że kiedy tylko skręciłem na południe miałem wiatr w twarz i na miejscu zbiórki zameldowałem się z 10 minutowym spóźnieniem. Podjazd szedł ciężko (wszak świeżo po świętach) , ale w miłej atmosferze i nawet się nie obejrzałem a byliśmy na szczycie.

Na szczycie
Dominik na Żarze

Podziwiam Dominika mnie ciężko było podjechać na Żar w niedzielę a on przyjechał przez Przegibek i jeszcze tamtędy wracał ja wybrałem wariant najprostszy z możliwych czyli przez Czaniec. Fanie było znowu razem pokręcić. Do następnego razu.

Stawili się też:

Urlopowo - spacerowo

Szczegóły wycieczki:
21.08km 0.00km teren
01:08h 18.60km/h:
Maks. pr.:45.92 km/h
Suma przewyższeń:422 m

Wpis zaległy, przedświąteczny jeszcze. Urlop przymusowy pełną gębą. W korporacji zarządzono, że cały urlop należy wykorzystać do końca roku, no to mnie zostało jakieś 7 dni do zużycia, dlatego jeszcze przed świętami przyszło mi cieszyć się urlopem. Urlop w pracy nie zwalnia niestety z innych obowiązków więc na rower udało się wyskoczyć tylko na chwilę. skoro chwila to niech przynajmniej będzie jak należny, więc pod górkę. Cel, niejechany od października Kocierz w tempie bardzo spacerowym tak na dojeździe jak i w czasie podjeżdżania z prostej przyczyny na podjeździe generuję tyle ciepła, że mógłbym ogrzewać przez pół roku osiedle domów jednorodzinnych a to z kolei mści się kiedy trzeba zjechać. Na dole temperatura 2 stopnie słońce za chmurami czy może za smogiem za to na szczycie o dwa stopnie więcej piękne słońce i 7-10 cm śniegu. Na szczycie tyyleee śniegu! Droga pięknie odśnieżona wszak biznes na szczycie musi się kręcić odśnieżanie musiało iść pełną parą bo łańcuchy śniegowe poodbijane na asfalcie na całej długości. Ze szczytu “pięknie” widać co unosi się w powietrzu nad Andrychowem bo miasta nie widać tylko różową chmurę pyłu aż nie chce się tam wracać. W drodze powrotnej walczyłem żeby nie zejść na hipotermię czyli zjeżdżać nie szybciej niż 20km/h a jednocześnie podkręcać średnio mi to szło bo albo kręcę albo jadę wolno jakoś dokulałem się do Targanic tam można było zacząć produkować ciepło pełną parą.

Stawili się też:

Turystycznie do Przybradza

Szczegóły wycieczki:
34.56km 0.00km teren
01:24h 24.69km/h:
Maks. pr.:58.30 km/h
Suma przewyższeń:370 m
Zastałem się trochę ostatnio, cóż taki czas dni krótkie noce zimne a stężenie pyłu zawieszonego w powietrzu przekracza wszelkie normy (tak mówią ekoterroryści). Zdecydowanie nie jestem zwolennikiem wprowadzenia zakazu palenia węglem w domowych piecach, ale trzeba przyznać, że zwłaszcza wieczorem oddycha się ciężko. Pewnie, że fajnie jakbyśmy byli Hiszpanią gdzie temperatura na większości obszaru rzadko spada poniżej 10 stopni. Niestety nie jesteśmy a w całym tym kiepskim geograficzno - politycznym miejscu natura na pociechę zostawiła nam trochę skamieniałych paproci pod ziemia.
Temperatura ok 2 stopni, słonecznie stężenie pyłu pewnie ze 100 μg/m3. Jak na grudzień bardzo przyjemnie oby cała zima taka była! Cel to znaleźć to czego nie udało mi się znaleźć poprzednio czyli kaplicę z 1869 roku ufundowana przez J. Pleszowskiego.
Kaplica w Przybradzu
Z zewnątrz wygląda na obiekt zupełnie porzucony i zapomniany, wystarczy jednak wejść do środka (otwarta, żadnych kłódek, nic, wystarczy nacisnąć klamkę) żeby przekonać się, że tak nie jest przychodzą tu zapewne okoliczni mieszkańcy, pojawiła się nawet choinka wszak okres przedświąteczny.
Wnętrze kaplicy
Idą święta
Tablica pamiątkowa. Trochę pościemniam, bo to zdjęcie zrobiłem w 2006r
Wycieczka płaska turystyczno-krajoznawcza, ale żeby nie było że jak po stole się jedzie to i taki historie po drodze były.
13% :)
Stawili się też:

Po przerwie na płasko

Szczegóły wycieczki:
52.77km 0.00km teren
02:08h 24.74km/h:
Maks. pr.:57.73 km/h
Suma przewyższeń:320 m
Po dwóch tygodniach choroby wreszcie udało się trochę pokręcić. Temperatura ok 6 stopni więc odpuściłem sobie jazdę po górach raz że zimno i zgrzanie się i ponowne wychładzanie to po chorobie nie za dobry pomysł a dwa, że jakoś i tak nie czułem się na siłach. pojechałem więc w przeciwnym kierunku niż zwykle na zasadzie dokąd dojadę to dojadę jak stwierdzę że czas wracać to zawrócę. Takim oto sposobem dojechałem do Zatora jako powrót wymyśliłem sobie drogę przez Wadowice ale jazda DK28 mimo małego ruchu trochę mi się znudziła. Przypomniałem sobie o znajdującym się w okolicy starym opuszczonym kościele, gdzie można porobić fajne foty. problem w tym, że trzeba go znaleźć a nie łatwo to zrobić nawet na mapie. No i tym razem nie znalazłem znalazłem za to jeszcze starszy ale mający status zabytku i pozamykany na 4 spusty leżący na szlaku architektury drewnianej. Szlak Architektury Drewnianej
Droga w okolicznych wioskach dała mi ostro w tyłek (dosłownie) Myślę,że to raczej cyclocross był a nie jazda szosowa.
Na koniec jeszcze jedna fota Meridzia
Stawili się też:

Chyba ostatnie fotelikowanie w tym roku

Szczegóły wycieczki:
10.03km 0.50km teren
00:49h 12.28km/h:
Maks. pr.:26.13 km/h
Suma przewyższeń:104 m
Rower:Mystic Shock
Tą niedzielę mieliśmy spędzić z synem tylko sam na sam nie było więc mowy o szybkim pedałowaniu i wspinaniu się pod górkę. Z jednej strony trochę szkoda, bo Dominik wybierał się na Kocierz i była okazja razem coś pokręcić, ale z drugiej strony dobrze bo po wietrznym (nawet bardzo wietrznym) poranku to był na pradę piękny dzień jak na drugą połowę października i można było, chyba już ostatni raz w tym roku zabrać Małego na wycieczkę rowerem. Patrz Synu - tak wygląda krowa. Niedługo to tylko w telewizji takie rzeczy Pokręciliśmy się trochę po okolicznych wioskach. jakiś mostek, odkrywamy nowe trasy Nie planowaliśmy dłuższego pobytu bo wybraliśmy się jeszcze przed obiadem i popołudniową drzemką ot tak, żeby maksymalnie wykorzystać sprzyjającą pogodę, skończyło się jednak drzemką w drodze powrotnej. No i śpimy
Stawili się też: